Zwycięstwo Ukrainy nie jest przesądzone, jednak codzienne doniesienia umacniają wiarę, że taki finał jest możliwy. Jeśli do niego dojdzie, stanie się to bardzo prawdopodobnym powodem zmiany paradygmatu bezpieczeństwa europejskiego. Być może porównywalnym z wydarzeniami w roku 1989, kiedy kraje dawnego Układu Warszawskiego wyzwoliły się spod dominacji sowieckiej.
Wojska ukraińskie a siły rosyjskie
To, co na początku wojny wydawało się absurdem, dziś materializuje się z każdym dniem i każdym doniesieniem o kolejnych wyzwolonych ziemiach. Rosja do tej pory poniosła blisko 80.000 ofiar wojennych, wśród nich zabici i ranni. Dla porównania Związek Radziecki w ciągu dziesięciu lat wojny w Afganistanie stracił 14.500 żołnierzy, w tym około 54.000 zostało rannych. Niedobory wojsk są równie dotkliwe, co stale upadające morale. Nie ma wątpliwości, że Ukraina również ponosi wysokie straty bojowe, jest jednak w zupełnie innej sytuacji. W przeciwieństwie do wroga jej siły są zmotywowane i nie bez znaczenia jest tu możliwość korzystania z najnowocześniejszego sprzętu wojskowego HIMARS, a także z zachodniej wymiany informacji wywiadowczych.
Czy Ukraina ma szanse?
W przemówieniu do narodu 18 sierpnia Wołodymyr Zelensky mówił o zwycięstwie. Powiedział w nim: „Możemy i powinniśmy myśleć tylko o tym, jak wygrać”. Powtórzył to 24 sierpnia, w szóstą rocznicę inwazji, która zbiegła się z Dniem Niepodległości Ukrainy. „Dla nas najstraszniejsze żelazo to nie rakiety, samoloty i czołgi, ale kajdany. Nie okopy, ale okowy. I tylko raz podniesiemy ręce do góry – kiedy będziemy świętować nasze zwycięstwo”. „Donbas to Ukraina. I zwrócimy go, niezależnie od tego, jaka będzie droga. Krym to Ukraina. I zwrócimy go. Niezależnie od tego, jaka będzie droga”. W sierpniu siły zbrojne Ukrainy przeprowadziły wiele skutecznych ataków na cele na Półwyspie Krymskim, który Rosja nielegalnie i przemocą zajęła w 2014 roku. Ich celem były składy amunicji i lądowiska, a także siedziba rosyjskiej Floty Czarnomorskiej w Sewastopolu. Były to pierwsze uderzenia od ponad ośmiu lat, które stały się poważnym wyzwaniem dla rosyjskiej dominacji na półwyspie. Przede wszystkim jednak zmieniły narrację wojny na korzyść zaatakowanej Ukrainy. Jeśli wliczyć w to zwycięstwa w Charkowie i Chersoniu, ukraińskie zwycięstwo, a nie defensywny impas, choć nadal odległe, wydaje się coraz bardziej możliwe.